06.12.2022 r.  Mira Marcinów – “Bezmatek”

Okładka książki Mira Marcinów "Bezmatek"                                Cisza. W moim domu panuje cisza… jakby świat się zatrzymał… Rozglądam się… Jednak nie… Myśli biegną niepostrzeżenie. Jest ich tak wiele, że nie mogę ich złapać… Tysiące pytań na które nie znam odpowiedzi. A wydawało mi się, że przecież powinnam! Wdech. Wydech. Wdech. Już lepiej. W rękach trzymam zamkniętą książkę. Do swojego świata, świata prozy zaprosiła mnie Mira Marcińów, niespełna 40–letnia filozofka, a ja zaproszenie przyjęłam, Lektura pochłonęła mnie całkowicie. Zawładnęła mną – jako kobietą, żoną i nie–matką. BEZ–matką.

Książka fascynuje i zachwyca światem kobiet, ale nie jest literaturą przeznaczoną wyłącznie tylko dla kobiet. Wydawałoby się, że pozbawiona barw i kolorów, raczej mroczna, wyraźnie czarno–biała niż jasna. Świetlista i radosna ukazuje świat relacji matki i córki, czy raczej matek i córek. Relacji trudnych, zawiłych, niekiedy dla czytelnika niezrozumiałych i surowych. Relacji i przemyśleń, które nierzadko burzą nasze postrzeganie ogniska domowego i stanowią brutalną, wręcz odartą z uczuć historię życia zbyt wielu bez–matek. Czytelnik bowiem nie może uciec od chęci porównywania, szukania cech wspólnych, negacji i wyparcia. Zastanawia się i analizuje osobiste relacje, wzorce i wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie. Nie chce odnaleźć punktów wspólnych, ale to może okazać się być bardzo trudne… a czasem wręcz niemożliwe.

Autorka ukazuje świat, który tak głęboko chcemy skrywać w swoje nie-świadomości. Wszystko co nie pasuje do ludzkich wyobrażeń o życiu  – głównie szczęśliwym, dostatnim i błogim, staramy się zamieść pod przysłowiowy dywan. Ukryć. Zakopać. A przecież każdy z nas zdaje sobie sprawę, że życie bywa różne, ma różne barwy i odcienie. Jako ludzie doświadczamy różnych emocji i spotykamy na swej drodze różne osoby. Tym bardziej dziwi fakt, że w zetknięciu z prawdą tak trudno ją akceptujemy. Tak rzadko zaglądamy w głąb siebie. Tak niewiele czasu spędzamy na refleksji. A Marcinów zaprasza czytelnika do refleksji. Takiej szczerej, bo wyłącznie z samym sobą.

Warto podkreślić, że to jest książka inna niż wszystkie. Nie tylko pod względem emocji, postrzegania świata i tego dotkliwie podkreślanego faktu braku granicy między życiem a śmiercią. Inna, bo można rzec spersonalizowana. Szyta na miarę czytelnika. Czy rzeczywiście każdego? Nie wiem. Ale warto po nią sięgnąć, aby się osobiście o tym przekonać!


22.11.2022 r.  Angelika Kuźniak – “Boznańska. Non finito”

Okładka książki Angelika Kuźniak "Boznańska. Non finito"                                 Urodzona w 1865 roku Olga Helena Carolina – córka Adama-Polaka
i Eugenii-Francuzki. Dorastała wraz z młodszą siostrą Izabelą w Krakowie. Malowała niemal od dziecka, przede wszystkim portrety. Pobierała prywatne lekcje rysunku oraz uczęszczała na Wyższe Kursy dla kobiet w Krakowie. Jej talent dostrzeżono dosyć wcześnie, natomiast XIX wiek wciąż nie był przyjazny osiągnięciom kobiet. Mieszkała w Monachium, później w Paryżu. Po śmierci rodziców, nieustannie borykała się z problemami finansowymi. Nieporadność życiowa (dawanie pieniędzy wyłudzaczom), robienie wielu rzeczy na przekór swoim nielicznym mecenasom, zawód miłosny, który ciągnął się za nią przez całe życie i w końcu samobójcza śmierć siostry – chemiczki spowodowała, że Olga będąc u kresu życia, mieszkała z myszami w małym obskurnym mieszkaniu.

Paletą barw Olgi, zaliczanej do postimpresjonistów, były przede wszystkim brąz i szarości. Do najsłynniejszych obrazów zalicza się „Dziewczynę z chryzantemami” czy „Imieniny Babuni”. Autorka biografii w prosty, ale też ciekawy sposób przedstawia najważniejsze wydarzenia z życia malarki: proces jej kształcenia, przebieg kariery, stosunki z rodziną, relacje z mężczyznami. Ujawnia tajniki jej techniki malarskiej. Wymienia najważniejsze zawodowe sukcesy, ale też osobiste porażki. Olga Boznańska w swojej sztuce osiągnęła mistrzostwo, ale jakże smutnie brzmią napisane przez nią słowa:
„Kto zbyt długo żył tylko z samym sobą, traci zdolność kochania innych”.

A przecież była osobą niezwykle empatyczną, życzliwą całemu światu, kochającą zwierzęta ( a zwłaszcza słynne myszy okupujące jej pracownię). Jej portrety intrygowały, niepokoiły,  obnażały duszę malowanej osoby. Nie uznawała banalnego piękna. Charakter, emocje, uczucia były dla niej ważniejsze niż uroda modeli. Przez trzydzieści lat malowała w pracowni przy Boulevard Monrparnasse. Bywali u niej m.in. Zofia Stryjeńska, Mela Muter, Wojciech Kossak, Artur Rubinstein. Pojawiła się też Maja Berezowska „ze swoimi kochasiami:. W tle kręciła się historia – budowa wieży Eiffla, I wojna światowa, kryzys gospodarczy, początek II wojny światowej.

Autorka nie prowadzi nas ściśle chronologicznie po życiu malarki, miesza pewne wątki, porusza różne tematy, ale przyznam szczerze taki sposób narracji bardzo mi odpowiada, zmusza do wysiłku, zaciekawia i skłania do przemyśleń. Dodatkowym walorem książki są fotografie członków rodziny i przyjaciół, przytoczone listy itp. Książka jest pięknie wydana. Wspaniałą oprawę dla tekstu A. Kuźniak stanowią reprodukcję dzieł Boznańskiej ( w tym autoportrety ), a również samą artystkę uchwyconą na tle pracowni.

Angelika Kuźniak, przyglądając się wybitej artystce napisała przepięknym językiem przenikliwy, pełen poczucia humoru portret Olgi Boznańskiej, kobiety genialnej, delikatnej, zmysłowej, świadomej swojego talentu. Niezależnej. Portret artystki, która dla sztuki była w stanie poświęcić wszystko: miłość, dobrą opinię i święty spokój. Olga Boznańska zmarła 26 października 1940 roku w szpitalu Sióstr Miłosierdzia. Pochowano ją na cmentarzu w Montmarency pod Paryżem. W testamencie Olga zapisała cały swój majątek nieruchomy, to znaczy pracownię i przysługujące jej z tytułu spadku po ojcu część domu Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W Muzeum Narodowym w tymże mieście znajduje się sto pięć obrazów Boznańskiej (w całym życiu namalowała ponad trzy tysiące prac). Najwięcej pochodzi z paryskiej pracowni.


15.11.2022 r.  Maria Czubaszek w rozmowie z Arturem Andrusem – “Każdy szczyt ma swój Czubaszek”

Okładka książki Maria Czubaszek w rozmowie z Arturem Andrusem "Każdy szczyt ma swój Czubaszek"                                  Książka, rozmowa, wywiad…?

Spotkanie dwóch osobowości, których charakteryzuje inteligencja, dowcip, humor słowny i luz. Już okładka książki symbolizuje przeciąganie, pojedynek, zapasy na słowa. W książce odnajdujemy fragmenty życia Marii (a właściwie Alicji) Czubaszek. Brak jakiejkolwiek chronologii wydarzeń i przez to odnajdujemy tu właściwą rozmowę prowadzoną na luzie. Maria z wielkim dystansem do siebie i do swego życia opowiada swoje przygody. Przeplatane to jest tekstami Marii – scenki, skecze, piosenki i felietony. Jej pisarstwo charakteryzuje inteligencja, niebanalny język oraz cięte riposty. Wiele jej „Złotych myśli” weszło do naszego potocznego języka (np. „Dzień dobry, jestem z Kobry”, „Przepraszam, czy tu straszy”, „Nienachalna z urody”).

Dziennikarka, felietonistka, autorka tekstów satyrycznych i piosenek, współpracowała z najlepszymi w radiowej Trójce, w „Szpilkach”, pisała dialogi i scenariusze do filmów i seriali („Psie serce”, „Na Wspólnej”, „Brzydula”), była komentatorką „Szkła kontaktowego” w TVN24, brała udział w spotkaniach Klubów Studenckich – „STS”, „Stodoła”, „Harenda”, SPATIF. Współpracowała z mężem Wojciechem Karolakiem, pisząc teksty do jego muzyki np. „Kochać można byle jak”.

Jej utwory recytowali najlepsi aktorzy: Jerzy Dobrowolski, Wojciech Pokora, Irena Kwiatkowska, Marian Kociniak, Wiesław Dymny.

Dużo humoru wniosła do książki relacja o spotkaniu czarownic dnia 8 marca 2007r. Plebiscyt „Vivat Nie najpiękniejsi” ogłosił program „Szymon Majewski Show”, kategoria za „największą szparę między zębami w polskim show–biznesie” wygrał Wojciech Karolak. Maria Czubaszek zwyciężyła w kategorii „Stara, ale jara” (3 paczki dziennie).

Nie brak tu także wspomnień o Marii Czubaszek wybitnych autorów, kabareciarzy.

Lektura znakomita, pełna humoru, luzu, ciętego dowcipu z refleksją w tle. Istna uczta czytelnicza – barwna i niezapomniana.


25.10.2022 r.  Ałbena Grabowska – “Tam, gdzie urodził się Orfeusz”

Okładka książki Ałbena Grabowska "Tam, gdzie urodził się Orfeusz"                                   Ałbena Grabowska jest popularną i cenioną powieściopisarką. Urodzona w 1971 r. Swoje niezwykłe imię, oznaczające „kwitnąca jabłoń” zawdzięcza bułgarskim korzeniom. Z wykształcenia lekarka, doktor nauk medycznych ze specjalizacją neurologii i egiptologii. Studia medyczne skończyła na Warszawskiej Akademii Medycznej. Pisarka jest bardzo ceniona za interesujący styl, który prezentuje w swoich powieściach. W 2015 r. otrzymała nagrodę „Pióra” na Festiwalu Literatury Kobiet” przyznaną przez czytelniczki. Najbardziej znane książki, to: „Stulecie winnych”, „Alicja w krainie czarów”, „Lady M”.

Zadebiutowała książką „Tam, gdzie urodził się Orfeusz”. Opowieść o historii Bułgarii, kulturze, o życiu codziennym, podróżach po Rodopach, czyli bliskich jej sercu stronach Czepełare. Bułgaria to kraj patriarchatu. Ałbena przybliża nam kraj jej przodków, pełen rodzinnych tradycji smaków i wspomnień.
Z wyjątkowym talentem snuje opowieść o Orfeuszu i magii miejsc, gdzie podobno przebywał. Nieszablonowa architektura meczetów i cerkwi, kafejki, gdzie na zewnątrz można zjeść i wypić kawę. Lubi powracać do znajomych miejsc, gdzie jako dziecko co roku wyjeżdżała z babcią na wakacje do Bułgarii. Bułgarzy są życzliwi i bardzo gościnni. Czytając książkę odnosi się wrażenie, że tam – „njami problemi” wszystko da się załatwić. Kraj meczetów i cerkwi zaprasza turystów do odwiedzania i zwiedzania. Książkę polecam serdecznie.


18.10.2022 r.  Stanisława Celińska w rozmowie z Karoliną Prewęcką – “Niejedno przeszłam”

Okładka książki Stanisława Celińska w rozmowie z Karoliną Prewęcką "Niejedno przeszłam"                                    Karolina Prewęcka – to dziennikarka prasowa i autorka książek. Ukończyła etnografię na Uniwersytecie Warszawskim.

Książka „Stanisława Celińska. Niejedno przeszłam” to dwuwarstwowy wywiad rzeka, w jednej podane są fakty, a w drugiej – refleksje i przemyślenia z osobistymi przesłaniami. Obie części wzajemnie się splatają i uzupełniają.

Wywiad przedstawia barwny portret Stanisławy Celińskiej, który tworzą jej przyjaciele, znajomi i rodzina. Książka jest o aktorstwie, życiu codziennym, o sukcesach i problemach, o miłości do rodziny, przyrody i o psach.

Książka „Niejedno przeszłam” to biografia polskiej aktorki. Pierwsze występy teatralne zaczęła już w przedszkolu. W wieku 15 lat uczęszczała na zajęcia teatralne i pokochała aktorstwo.

Przeszła swój bunt młodzieńczy, dwa razy została wywalona ze szkoły. Mama i babcia mówiły o niej, że jest aniołem w skórze diabła. Z czasem jednak nabrała pokory, przestała rozrabiać i zrozumiała, że żeby być aktorką musi najpierw zdać maturę.

Talent do grania odziedziczyła po mamie, choć miłości zbytnio od niej nie doznała. Zajmowała się nią ukochana babcia.

Drogę zawodową rozpoczęła od wielkiego sukcesu, gdy w 1969 roku wygrała Opole wykonaniem piosenki „Ptakom podobni”. Następnie dostała angaż w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Zaczęła występować w filmach u Andrzej Wajdy, a w filmach Stanisława Barei pokazała swój talent komediowy.

Jest laureatką wielu nagród. Stworzyła różnorodne postacie, dramatyczne i komediowe, pierwszo- i drugoplanowe, epizodyczne, ale zawsze pełne emocji, przykuwające uwagę widzów i na długo zapamiętane. W każdą rolę „się wgryza”. Ma niezwykłą zdolność przeistaczania się. Przełamuje samą siebie. Trafnie ocenił ją profesor Bardini, gdy jeszcze w szkole powiedział do niej: „Twoim domem jest teatr”.

Stanisława Celińska jest niesamowicie muzykalna, ma absolutny słuch, piękny głęboki głos i jest w stanie zaśpiewać wszystko. Daje recitale, w których łączy aktorstwo ze śpiewem. Ma bardzo duże poczucie humoru zachowywane nawet w sytuacjach, które z wesołością nie mają nic wspólnego.

W rozmowie z Karoliną Prewęcką nie unika tematów trudnych, takich jak alkoholizm, od którego udaje jej się uwolnić w 1988 r. To doświadczenie daje jej siłę i niezwykłą dawkę optymizmu. Twierdzi, że nie można uciekać od problemów, bo ucieczka niczego nie rozwiąże, trzeba stawić czoło przeciwnościom i powiedzieć pierwsze nie!

W walce z nałogiem pomogła jej silna wiara w Boga i modlitwa. Nie każdy potrafi przyznać się publicznie do swoich słabości. W ciężkiej walce z nałogiem bardzo wspierała ją córka Aleksandra.

Jak mówią jej znajomi: nigdy nie patrzy na drugiego człowieka z góry. Jest prostolinijna, bezpośrednia, normalna. Do każdego człowieka zwraca się jak człowiek do człowieka. Stanisława Celińska to po prostu Staśka, a nie pani Celińska. Jak sama mówi, że nie czuje się gwiazdą.

Lektura tej książki to podróż przez historię, pełną świata teatru i wielkich nazwisk, a także pokazanie jak silni duchem potrafią być ludzie. W książce zamieszczone są zdjęcia z dzieciństwa, szkoły teatralnej, wspomnienia aktorów, pracowników teatru. Przyjaciół i reżyserów. Na końcu książki przedstawiony jest bardzo duży dorobek artystyczny Celińskiej, który licz sobie dwanaście stron.

Pięknie powiedział o niej reżyser Jerzy Antczak:
„– Stasia jest to najczystszy diament – Wielka Aktorka… Wielki Człowiek. Mój Wielki Przyjaciel…”


20.09.2022 r.  Rina Frank – “Każdy dom potrzebuje balkonu”

Okładka książki Rina Frank "Każdy dom potrzebuje balkonu"                                    Rina Frank jest autorką ciekawej i bardzo współczesnej powieści. Urodzona w Izraelu od najmłodszych lat była wrażliwą obserwatorką tego wszystkiego, co działo się wokół niej. Młode społeczeństwo składało się z ogromnej ilości emigrantów dosłownie z całego świata. Marzeniem Diaspory było państwo Izrael, w którym każdy, kto czuł się izraelitą znalazł swoje miejsce. To samo dzieje się z bohaterami powieści.

Rodzice z dwiema córkami starają się ze wszystkich sił ułatwić dzieciom przyszły byt. Poznajemy w ciekawy sposób, jak bardzo dzieciństwo ma wpływ na dorosłe życie.

Powieść ma także nowatorską kompozycję. Poznajemy szczegółowo dzieje rodziny przybyłej z Rumunii. Przyjechali do krewnych, którzy już wcześniej znaleźli się w Izraelu. Malutki pokoik, mało miejsca we wspólnym mieszkaniu stało się pierwszym przystankiem w nowym kraju. Wokół mieszkali Arabowie, Rumuni, Polacy i Żydzi. Wszystkim marzył się nowy porządek i świat, po okrucieństwach II wojny światowej.

Siostry Seffi i Rina uczą się wszystkiego co niesie życie od rodziców, krewnych i znajomych. Starsza Seffi była dla Riny wyrocznią w wielu trudnych sprawach. Słuchała siostry i uczyła się życia. Siostra Riny była bardzo zdolna i pracowita. Wiedziała, czego chce i jaki cel chce osiągnąć. Rina nie mogła postępować inaczej. Tylko z małą różnicą: chciała za wszelką cenę dorównać siostrze i sprawić jej oraz rodzicom satysfakcję.

 Jej własne pragnienia poznajemy dopiero wówczas, kiedy rozstaje się z mężem. Zostaje z ciężko chorą córką i  zdaje sobie sprawę, że ciągle dorównywała oczekiwaniom rodziny, męża, krewnych. Zrozumiała, że to, co najważniejsze w życiu każdego człowieka to realizowanie własnych marzeń, pragnień i celów, które zawsze były schowane pod grubą warstwą oczekiwań bliskich.

Powieść kompozycyjnie także jest ciekawa i niecodzienna. Składa się z dwóch przylegających do siebie światów. Jeden świat to pierwsze lata mądrej Seffi i pięknej Riny. Piękny i czasem beztroski świat, w którym obie siostry szukały siebie i swojego miejsca. Ten drugi, to świat dorosłych, bez siostry, rodziców
w obcym Madrycie, który był tak inny do Hajfy.

Powieść jest ciekawa, dostarcza czytelnikowi informacji o tworzącym się nowym społeczeństwie w nowym państwie. To trudne, gdy realizuje się cele dla dobra przyszłego narodu. Narodu Izraelskiego. Autorka jest także przykładem, jak oczami zwykłego człowieka ogląda się taki trudny proces stanowienia nowego społeczeństwa z jej zwyczajami, tymi rodzinnymi i religijnymi.

Uważam, że Autorka dostarcza odpowiedzi na pytanie, które cisną się na usta człowieka z zewnątrz. Ciekawa narracja i bohaterki, z którymi nawiązuje się pozytywne relacje oddają charakter powieści.

PS. Ciekawych świata zachęcam do tej lektury.

                                                                                   Elżbieta Duch


26.04.2022 r.  Jacek Milewski – “Dym się rozwiewa”

Okładka książki Jacek Milewski "Dym się rozwiewa"                                     “Dym się rozwiewa” to zbiór opowiadań o ludziach, Cyganach, wśród których żyje i pracuje autor książki Jacek Milewski. Założył on jedyną w Polsce szkołę dla dzieci romskich. Jacek Milewski zna doskonale ich język, cechuje go empatia w stosunku do tej grupy etnicznej oraz wielka wrażliwość na otaczający go świat. To pozwoliło na stworzeni niewielkiej objętościowo, ale doskonałej książki, którą można śmiało polecić każdemu (no, prawie każdemu) czytelnikowi.

Dwanaście opowiadań, każde o innej osobie, ale łączy je jedno: dowcipnie napisane historie ukazujące zwykłe, codzienne życie Cyganów, ich obyczaje, wierzenia, a przede wszystkim przemiany jakie dokonały się na przestrzeni lat. O tym opowiada autor, który jest narratorem, ale narratorem są też inne osoby, nawet romskie dzieci. Zmienia się ich świat, ale też i sami Cyganie chcą tych zmian. Rozumieją znaczenie wykształcenia dla młodego pokolenia, z trudem, ale akceptują zmiany w ubiorze, korzystają z telefonów, tv itp. Mimo zmian, nadal są dumni z tego, że są Cyganami są częścią historii Polski. Jeden z nich mówi: “Wiesz to może i dla kogoś dziwne, ale ja naprawdę, choć Cygan, jestem też Polakiem”.

Książkę czyta się bardzo dobrze, nie brakuje w niej humorystycznych momentów, dowcipów, jest też dużo smutku, refleksji, jak to w każdym życiu. Stereotypowe postrzeganie Cyganów to tabory, kolorowe życie ludzi, którzy śpiewają, tańczą, kradną. Ale jak to powiedziała jedna Cyganka: „Bolało nieraz życie, to taborowe, oj bolało”. Wraz z każdym kończącym się opowiadaniem czułam niedosyt. Co dalej z bohaterem tego opowiadania? Tak, jak to określił Czarli Godo, 9–letni Cygan rozmiłowany w książkach: „jak czytam jakąś książkę, która mi się bardzo podoba, …to jakoś przyzwyczajam się do bohaterów i boję się z nimi żegnać, tak jakby to był ktoś bliski, kto wyjeżdża na zawsze gdzieś daleko”. W książce użytych jest dużo wyrazów i zwrotów w języku cygańskim. Zawsze są na dole strony tłumaczenia. Ułatwia to czytanie, nie trzeba szukać na końcu książki, jak to czasami jest dodawane. Można dopatrzeć się w nich kilka wyrazów bardzo zbliżonych do naszego języka, np.: smutno – smutno; chyba – chyba; że – że. Podobało mi się w książce to, że autor nie moralizował, nie upiększał, nie bronił ich nawyków nieakceptowanych w naszym społeczeństwie, ale pokazał Cyganów poprzez ich sposób myślenia. Np. kradzież kury wg nich, to nic złego, bowiem kura jest darem bożym dla każdego człowieka. Dym się rozwiewa i zza niego ukazują się Cyganie jako ludzi z krwi i kości wraz ze wszystkimi problemami dotyczącymi każdego człowieka. I już nie oglądamy ich poprzez smugi dymu, nie oglądamy kolorowych wirujących spódnic, płonących ognisk, wozów na żelaznych kołach, ale kogoś, kto mieszka tuż obok. Inny, ale jakże swojski.


12.04.2022 r.  Michelle Cohen Corasanti – “Drzewo migdałowe”

Okładka książki Michelle Cohen Corasanti "Drzewo migdałowe"                                      Kanwą powieści Michelle Cohez Corsanti jest życie Palestyńczyka Ahmada Hamida od momentu jego dzieciństwa do późnej dorosłości. 12 letni chłopiec wraz z rodziną, rodzina i sześcioro rodzeństwa, żyje w czasach okrutnej wojny toczonej przez swój kraj z Izraelem.

Przed wojną rodzina Ahmada była bogata. Mieli dom i gaje pomarańczowe. Ojciec po szkole plastycznej w Nazarecie rysował portrety, grał na instrumentach, dbało edukację dzieci. Izraelczycy wysiedlili rodzinę do małego domku z jedną izbą i zabronili sprzedawać pomarańcze poza wioską. Bogactwo się skończyło. Ojciec na utrzymanie rodziny pracował przy budowie domów dla żydowskich osadników. Ahmad żyje w środowisku, w którym panuje terror, pełno jest izraelskich żołnierzy, są strefy pól minowych, dom otoczony jest drutem kolczastym, wprowadzono godzinę policyjną, panuje strach przed utratą rodziny, domu, pracy i życia. Kiedy jego najmłodsza siostrzyczka traci życie, tata z jego winy trafia do więzienia a izraelskie wojsko konfiskuje dom, on musi szybko zareagować i jak dorosły mężczyzna zatroszczyć się o życie własne i swojej rodziny. Chłopiec nie poddaje się, pracuje ponad siły, cierpi nędzę, głód, nosi buty uszyte przez matkę z opon rowerowych. Światłem, które prowadzi Ahmada przez życie był niezwykły talent matematycznofizyczny. W rozwoju talentu pomagał chłopcu wiejski nauczyciel Mahammad i bardzo mocno wspierał go uwięziony ojciec. Wierzyli, że jest to szansa na wyjście z opresji, że przyniesie poprawę losu swojego, swoim bliskim i udręczonej ojczyźnie.

Po latach zmagań z beznadziejnym życiem los przyniósł Ahmadowi nagrodę za wytrwałość. Chłopiec wygrał konkurs matematyczny, otrzymał stypendium i wyjeżdża na Uniwersytet Hebrajski w Tel Awiwie. Trudno mu było opuścić rodzinę, ale było to konieczne, by w przyszłości zapewnić bliskim lepsze warunki życia.

Postanawia zawalczyć o siebie, o rodzinę, o przyszłość. Udaje mu się wyrwać z beznadziei i ostatecznie ocalić los swój i swoich najbliższych.

 Niemiłym świadkiem losów rodziny jest tytułowe drzewo migdałowe, które stoi niedaleko rodzinnego domu Ahmada w Palestynie.

Książka jest wzruszająca, smutna, momentami przerażająca, lecz fabularnie historia jest bardzo ciekawa, zajmująca. Odbywamy podróż do miejsc egzotycznych, odmiennych kulturowo. Poznajemy przyrodę, zwyczaje i tradycje Palestyńczyków. Obrzędy zaślubin, lokalne potrawy, święta, życie codzienne ukazane są tak, że chwilami czujemy się, jakbyśmy przenieśli się do opisywanych miejsc.

„Drzewo migdałowe” to piękna powieść, która pokazuje jak wiele można przynieść miłość do swoich bliskich, wytrwałość i poświęcenie, jak zgubna może być nienawiść i żądza zemst. Przede wszystkim jednak pokazuje, że życia nie powinno się tracić na troski i ból, tylko na działania, żeby był lepiej wszystkim, sobie, swoim bliskim i wszystkim ludziom dookoła.

Piękna książka, którą polecam każdemu.


29.03.2022 r.  Jacek Dehnel – “Lala”

Okładka książki Jacek Dehnel "Lala"                                       Jest to książka napisana przez młodego, bo urodzonego w 1980 roku prozaika. Pisarz jest też poetą, tłumaczem, melomanem. Jest to książka gadana, zbiór wspomnień babci pisarza, która jest już u kresu swego żywota, bardzo bogatego żywota. Wspomnienia z różnych okresów jej życia, przygód, zdarzeń w powiązaniu z losami przodków, ludzi jej współczesnych, znajomych. Autor, wnuk babci Lali opiekuje się nią u kresu jej życia, prowokuje ją do zwierzeń, do wspomnień. Wspomnienia z dziejów rodziny, środowiska, kraju.

W pierwszej wersji książka miała nosić tytuł „Gazele polskie”, ale autor opisuje wspomnienia w formie narracji. Fascynuje go babcia do tego stopnia, że z zawikłanych, chaotycznych wspomnień powstaje powieść o jej życiu. Jej życie powiązane jest ściśle z losami Polski, historią niemal nam współczesną – okrucieństwem rewolucji rosyjskiej, niszczeniem wszystkiego co wartościowe, pamiątkowe. Los wielu Polaków powiązany był z Rosją. Tam żyli, uczyli się, handlowali. Byli w Rosji jako zesłańcy lub dobrowolnie. Rosja – kraj dający wiele możliwości. Ukraina – Kres Polski dawała ludziom możliwość rozwoju, handlu, zarobku, ale również schronienie.

Autor opisuje swoich przodków, jak ludzi inteligentnych, majętnych, z fantazją. Taką szlachtę polską. Wspomnienia o zabawach, romansach, flirtach przedstawia tak barwnie i beztrosko, jakby nie istniał świat zewnętrzny. Świat biedy, głodu, nędzy. Układy, koligacje, romanse, małżeństwa dla zysku to świat babci Lali, świat Polski rozdarty między zaborami, świat ludzi robiących wielkie majątki, ludzi utracjuszy, żyjących w dostatku i obok biedy wiejskiej, ciemnoty i zacofania.

Autor opisuje losy rodziny i ludzi żyjących pod zaborem w dworze Lisów lub Lisowo. Opowiadania babci przepojone są tęsknotą za dworem, majątkiem, bogactwem. Życie we dworze i życie obok, to dwa światy, które żyją niezależnie od siebie, choć bez siebie nie mogą być.

Środowisko, gdzie babcia Lala spędziła młodość było zlepkiem różnych narodowości: Rosjan, Niemców, Austriaków, Żydów. Żydom poświęciła dużo miejsca, opowiadała o ich zachowaniu, życiu, majątkach, o stosunku innych ludzi do nich.

Autor przytacza wiele sytuacji z życia dworu w Lisowie i wsi sąsiedzkich. Wyczuwa się wielki dystans pomiędzy ziemianami i chłopami. Ci wykształceni, obyci w świecie, patrzący na wiejskich z wyższością i ci biedacy ze wsi, kłaniający się pokornie w pas, mówiący językiem, dialektem często znanym tylko w swoim środowisku, używającym wielu rusycyzmów. Dystanse takie znamy też z innej literatury. We wspomnieniach przewija się też czas wyjazdów na Ziemie Zachodnie, zwane ziemiami odzyskanymi. Czas grabieży, szabrowników i mordów na ludności tam mieszkającej, czas reglamentacji żywności, malwersacji, łapówkarstwa i przekrętów. Taka tam Polska rzeczywistość.

Autor wspomina swoje dzieciństwo z babcią perfekcjonistką, babcią o pańskich manierach, wyrażającą się o wszystkich i wszystkim w bardzo kulturalny, pozytywny sposób. Dopiera jako dorosły człowiek autor świadomie odczuwa przemijanie czasu. Teraz dopiero rozumie wielkie mądrości wypowiadane przez babcię. Te mądrości odnajdywane w wielkiej literaturze światowej. Ta cała rozpaczliwość przemijania świata… Świat przedstawiony w opowiadaniach babci Lali już nigdy nie wróci. A czas płynie nieubłaganie.

 Piękna książka i pod względem językowym, ale także narracyjnym. Czyta się jednym tchem a po ostatniej stronie chce się jeszcze. Polecam.

Halina


15.03.2022 r.  Joanna Bator – “Japoński wachlarz”

Okładka książki Joanna Bator "Japoński wachlarz"                                        Joanna Bator, współczesna polska pisarka, podróżniczka i publicystka. Jest autorką wielu powieści, esejów i felietonów. Kilkakrotnie nominowana do nagród literackich, w 2005 roku otrzymała Nagrodę Beaty Pawlak, a w 2013 Nagrodę Literacką Nike. Była stypendystką kilku uniwersytetów zagranicznych. Pisarka trzykrotnie odwiedziła Japonię (w latach 2002, 2006, 2010). Przebywała w Tokio jako stypendystka JSPS, Cannon Foundation in Europe i Japan Foundation. W sumie spędziła w Japonii 4 lata. Po dwuletnim pobycie w Tokio wydała książkę „Japoński wachlarz”. Publikacja powstała z zachwytu nad tym, co urzekło autorkę w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jest rodzajem reportażu z podróży, dokumentującym doświadczenie spotkania z inną kulturą. Autorka zauroczona kolejnymi obserwacjami i odkryciami wciąga czytelnika do wspólnej wędrówki po ulicach Tokio. Pisarka z każdym dniem bardziej czuje ducha tego kraju i jego mieszkańców. Te wrażenia i odczucia pochłaniają ją bez reszty.

Tokio, to jeden z najpiękniejszych obrazów jaki maluje. Miasto, które nieustannie się zmienia, to współczesna metropolia ewoluująca w cieniu totalnej zagłady (trzęsienie na ziemi), którą sami Japończycy nazywają „czkawką ziemi”. Miasto, gdzie ulice nie mają nazw, a adresy się rysuje. Joanna Bator przygląda się Japończykom z wielką uwagą i otwartością. Szuka odpowiedzi na intrygujące pytanie: jak Japończykom udało się w ciągu jednego pokolenia podnieść się z gruzów i zbudować imperium, w którym niemal wszystko jest doskonałe, czyste, uporządkowane i punktualne. Pisarka zachwyca się innością tego narodu: jego pracowitością, uprzejmością, kulturą, wartościami i kuchnią. Opowiada o Hello Kitty, o teatrze Takarazuka, wodnych dzieciach, potrzebie bycia „kawaii”, ciasnocie mieszkań, o „tachiyomi” (czytaniu na stojąco), o tym, jak postrzegany jest „Gaijin” (obcokrajowiec), i o wielu innych zadziwiających obliczach Japonii.

Książka nie jest łatwa w odbiorze, gdyż natłok obrazów i informacji sprawia wrażenie chaosu. Jednak entuzjazm, z jakim autorka odkrywa kolejne ciekawostki z życia mieszkańców tego „dziwnego” kraju sprawia, że czytelnik pochłania kolejne rozdziały z wielkim zainteresowaniem. Tytuł – „Japoński wachlarz” nawiązuje do tego, jak pisarka stopniowo „uchyla rąbka tajemnicy”, odkrywając najintymniejsze szczegóły z życia Japończyków.

Jest to lektura ciekawa i intrygująca. W znacznym stopniu przybliża mi obraz nieznanej dotąd Krainy, oswoiła z nieznaną kulturą i zachęciła do odwiedzenia tego fascynującego miejsca na ziemi.

Książkę polecam pasjonatom podróży w nieznane, odkrywcom egzotycznych kultur i poszukiwaczom geograficznych ciekawostek. Publikacja „przeciera szlaki” tym, którzy planują wyjazd do Japonii.

Irena